Od lat wykorzystuję przepis znaleziony w Poradniku domowym. Oto on w wersji zmodyfikowanej.
Zaparz ok. półtorej szklanki mocnej, aromatycznej, najlepiej świeżo mielonej kawy. Po przestudzeniu dodaj kroplę zapachu migdałowego (oryginalnie 50 ml amaretto).
Umyj dokładnie w gorącej wodzie 4 jajka. Osusz je i oddziel żółtka od białek. Do białek dodaj szczyptę soli i ubij na sztywną pianę. Pod koniec dodaj czubatą łyżkę cukru. Następnie z żółtek i 4 płaskich łyżek cukru utrzyj mikserem kogel mogel. Dodaj 50 dkg serka mascarpone i delikatnie wymieszaj. Następnie dodaj pianę z białek i również wymieszaj ostrożnie.
Pamiętaj by odlać wodę z mascarpone, jeśli zauważysz w pudełku!
Teraz najbardziej czasochłonna cześć. Maczaj po jednym podłużnym biszkopcie w kawie i układaj rzędami w kwadratowym lub prostokątnym naczyniu. Jest wielką sztuką wyczuć czas nasączania, tak by ciastka nie były ani za suche ani rozmoczone. Po ułożeniu jednej warstwy wyłóż na biszkopty połowę masy i posyp ciemnym kakao używając sitka. Następnie ułóż drugą warstwę nasączonych biszkoptów i pokryj resztą masy. Uwaga, nie syp od razu na wierzch kakao, bo zwilgotnieje i zmieni kolor. Wstaw tiramisu do lodówki na całą noc. Posyp dopiero przed podaniem.
Ps. Zwykle używam 25-30 dkg biszkoptów, czyli nieco więcej niż jedno opakowanie.
Krój deser na kwadraty i nakładaj na talerze łopatką. Podane z dobrym espresso poprawia nastrój na długo ;)