Pamiętam jak moje zeberki australijskie jadły kredę szkolną (to było w zamierzchłych czasach ;) A tu w Polityce artykuł Barbary Pietruszczak o upodobaniu do jedzenia ziemi, i to nie przez zwierzęta lecz ludzi!
Nie dość, że japońscy szefowie kuchni serwujący dania z gleby wygrywają rankingi popularności restauracji Michelin, to zjawisko geofagii można obserwować na całym świecie, szczególnie wśród ciężarnych. Hmmm, z autopsji nie potwierdzam, ale może po prostu mam zrównoważoną dietę i nie potrzebuję gryźć ziemi ;)
Niedowiarków i koneserów odsyłam na stronę www.whitedirt.com gdzie za niespełna 10 dolarów można kupić kilogram kaolinu o smaku "świeżego deszczu w gorący dzień".
De gustibus non disputandum est!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz