Zachęcona efektem wypieku Fal Dunaju sięgnęłam po kolejny przepis z "Elementarza gotowania". Tym razem połakomiłam się na sernik wiedeński. Według mnie wyszedł nieco za mokry, być może to kwestia sera a może nieco zbyt dużej ilości masła. Niemniej jednak ciasto zniknęło w jeden dzień ;)
Oddziel białka od żółtek z 8 jajek. Wypłucz wrzątkiem 10 dkg rodzynek, odsącz na sitku, dodaj 5 dkg skórki pomarańczowej i tyle samo płatków migdałowych, obsyp bakalie mąką. Rozpuść w rondelku 20 dkg masła, odstaw do wystudzenia.
Utrzyj żółtka na puch z 1,5 szklanki cukru i cukrem waniliowym oraz sokiem z połowy cytryny. Potem dodawaj po łyżce dwukrotnie zmielony ser (min. 1 kg) i budyń waniliowy. Ucieraj do momentu aż masa stanie się gładka. Na koniec wlej do niej powoli ostudzone masło, dodaj bakalie i delikatnie wymieszaj.
Ubij pianę z białek dodając szczyptę soli, wymieszaj ostrożnie z masą serową, przełóż do kwadratowej blachy lub średniej/dużej tortownicy wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą lub wyłożonej papierem do pieczenia.
Piecz ok. godziny. Autorka zaleca po ok. 40 minutach przykryć ciasto folią aluminiową i po upieczeniu zostawić na kwadrans w piekarniku aby nie opadło. Mimo zastosowania się do instrukcji mój opadł, nie wpływa to na szczęście na smak sernika :)
Ps. Podaję proporcje nieco zmienione według własnego wyczucia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz