Te pączki moja mama piekła w czasach, gdy słodycze nie były powszechnie dostępne, a cukiernie praktycznie nie istniały. Przypominam sobie o nich zwykle przed Tłustym Czwartkiem, bo są świetną alternatywą dla tradycyjnych dużych, kalorycznych i smażonych na starym tłuszczu. Moje są małe, lekkie i pachnące wanilią. Najlepiej smakują zaraz po usmażeniu.
Rozpuść w dużym garnku 3-4 kostki planty (dostępna m.in. w Realu).
Wymieszaj w misce:
2 opakowania serka waniliowego (używam tradycyjnego, firmy Rolmex, opakowanie to 200 gr)
3 jajka
1,5 szklanki mąki pszennej białej
łyżeczkę proszku do pieczenia
Masa powinna mieć konsystencję gęstej śmietany czy jogurtu greckiego.
Łyżeczką deserową odmierz porcję ciasta. Wrzuć je ostrożnie na rozgrzany tłuszcz. Jeśli pączek wypływa a po chwili brązowieje od spodu i samoczynnie się obraca, to temperatura jest idealna. Nakładaj kolejne porcje, pamiętając, że pączki potrzebują miejsca by się odwracać. Gdy będą brązowe z obu stron wyjmuj je, najlepiej łyżką cedzakową na duży talerz wyłożony ręcznikiem papierowym. Dobrze jest przekroić pierwszego, aby sprawdzić, czy w środku nie jest surowy.
Posyp pączki cukrem pudrem za pomocą sitka lub specjalnego dozownika.
Niektórzy do posypki dodają cynamon, ja mimo, że to jedna z moich ulubionych przypraw nie lubię łączenia jej z wanilią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz